czwartek

siedzę przy komputerze, gdy gołąb uderza w okno, raz i jeszcze raz, wielekroć uderza brzuchem wachlując jak szalony skrzydłami i po przerwie znowu, jakby za wszelką cenę chciał się dostać do pokoju. Nie jestem przesądny, ale pomyślałem, że to zły znak i ogarnęła mnie trwoga . Ewa u lekarza.

Na szczęście zły znak okazał się tylko dziwactwem gołębia. Spotkanie z synem Danielem na mieście, jemy obiad. Blisko i serdecznie. Na czubku głowy ma aureolkę łysinki, jak to możliwe myślę, to tyle lat minęło, ale bardzo przystojny.

Dzięki Ani , nauczycielce w liceum w Świebodzinie i poetce, mogę posłać moją nową powieść, na razie ponad 30 stron,  jej uczniowi.. Dzięki fejsowi, załatwiliśmy to w pięć minut. To jednak cud. Zależy mi na opinii młodych czy mój 16 latek, bohater powieści,  jest wiarygodny i czy jego język jest naturalny, taka korekta jest niezbędna. Inna sprawa, że literatura nie tylko naśladuje rzeczywistość, ale też tworzy nową. I o tym trzeba pamiętać. Chłopak właśnie czyta, a ja jestem w trwodze. Pisanie to ciągłe zdawanie egzaminów.

 

 

 

PODYSKUTUJ: