Już w Bielsku. Lipa 2018.Luksusowa podróż pociągiem z dziennikami Iwaszkiewicza i z powieścią Virginia Woolf.Obok ładnie pachnącej ladnej dziewczyny.Zawsze mnie fascynuje zagadka, która się czai w człowieku, który milczy obok. Czytała Wysokie Obcasy, więc moja siostra duchowa, pożegnała się wysiadając. Spojrzała na mnie i w mgnieniu oka poznałem, że mnie poznała.Chciala coś powiedzieć, nic nie powiedziała.
Na dworcu czekał na mnie Jasio Picheta.Juz doskonale okrągły, łysy, z wielką siwa broda i z dlugimi wasami. Nieco podchmielony, jowialny, szczęśliwy, że jedziemy na piwo.
Spotykalismy się tu z okazji tego konkursu w czasach PRL-u, spotykamy się teraz i te same wtedy i teraz słowa i emocje o politycznych lajdactwach i ludzkich upadkach. Dobre piwo, ja piję ciemne, Jasio jasne. On optymista, ja czarnowidz.
W taksówce włącza się do naszej rozmowy taksówkarz, światły antypisowiec. Ilez emocji, oburzenia, oni wkładają ludziom rozrzarzony pręt w sumienia.
W okoju hotelowym dopada mnie samotność, jak zawsze w hotelu. Pokoje do wynajęcia na chwilę, jak życie na chwilę…
Jutro ciężki, ale miły dzień…setka nagradzanych dzieci. Uroczystosc, koncert, warsztaty.