wczoraj w południe tenis, po południu wymiana opon na letnie. Wczoraj i dzisiaj, rześko, ostre słońce, szczególne światło, skandynawska pogoda.
Nieoceniona Magda znalazła wydawnictwo, które chce wydać moje felietony pisane do Newsweeka, Wprost i Przeglądu. Tego jest z 800 stron. Trzeba będzie skrócić do 500. Zajrzałem do archiwum i zaskoczyło mnie, jak są dobre. Jakby to ktoś we mnie za mnie pisał. Tyle ulotnej codziennej przelotnej pracy, odfrunęły te teksty, a teraz będą mogły na chwilę przysiąść w książce.
A przecież są jeszcze felietony do paryskiej Kultury i Rzeczpospolitej, tysiące stron. To pewnie by też ktoś wydał. Lata po stanie wojennym, wielka zmiana, pierwsze lata wolności.
W Ferio kupuję sobie buty, ładne i wygodne, ważna rzecz, butami rozmawiamy z ziemią, musi być dobra komunikacja. Ekspedienta, młoda dziewczyna, mówi ze wschodnim akcentem. Pewnie Ukrainka. Mam odruch sympatii, ten akcent rozczula polski.