Sobota w Drezdenku

Piszę na smartfonie, nie mam w tym wprawy i mi niezrecznie. Siedzę samotnie przy stoliku w hotelowej restauracji w Drezdenku. Niewielkie miasteczko. W restauracji dużo ludzi, dobre jedzenie. Spotkanie było w podziemiach kościoła, kościół wielki, ceglany, ładny, w nocy podświetlony. Te podziemia to dawna kotłownia. Dobre miejsce na poezję.

Wczesniej podróż pociągiem ze Zwrotnikiem Koziorożca Millera. I z dziennikami Anais Nin. Romansowali ze sobą, stąd dobór lektur. Nin to lepsza pisarka od Millera, on zestarzał się, zwiędła jego odwaga obyczajowa.

Zawsze w tych małych miasteczkach spotykam ludzi jakoś do siebie podobnych,tez fizycznie. To polski inteligent. Zawsze jednako przerażony i oburzony tym co się dzieje w Polsceum Polska inteligencja, śmiertelny wróg PiSu, łze elita.

Po moim wieczorze spotkanie poetyckie z księdzem H. zdążyliśmy przejść na ty. Bardzo nie klerykalny ksiądz. „Moi przełożeni nie czytaja.”Jest kapelanem w tutejszym szpitalu. Myślę, trudno o bardziej dramatyczna duchowa pracę.

PODYSKUTUJ: