Wczoraj u mędzyleskiego fryzjera pana Stefana, coraz wolniej się rusza, żółw w skorupie. Więc strzeżenie u niego to poważna operacja. Potem w sklepiku pani Jagody, chociaż pisówka. Aż dziwne, bo jest serdeczna. Łapię się na takim myśleniu i trochę mi wstyd.
Felieton w Zwierciadle będzie o pamiętniku Wirydianny Fiszerowej. Przełom 18 i 19 wieku. Te pamiętniki to nie tylko lekcja historii, pisana przez kobietę, która był świadkiem, konfederacji barskiej , rozbiorów, konstytucji 3 maja, wojen napoleońskich , to też opowieść o jej rodzinie, o życiu codziennym , o sytuacji kobiet w tamtej epoce.
i poczucie huronu to wielka zaleta tych wspomnień .Oto próbka stylu autorki, wspomnienie w dzieciństwa. „ „Natknęłam się na czynność służącą utrzymaniu gatunku. Zażądałam wyjaśnień, bo zdawało mi się, ze kogoś gnębią. Odpowiedzi były wymijające”
uważał, że zgubiły Polskę. Czy nie jest to ciągle aktualne? A co czujmy, gdy widzimy legendarnego Józefa Poniatowskiego, ministra wojny Księstwa Warszawskiego, który „ miał osobliwy zwyczaj przesiadywać w godzinach porannych na nocniku i przyjmowania wizyt bez zmiany pozycji”. ”
Dzisiaj na chwilę w Zwierciadle, potem w Big Book Cafe, spotkanie z Ewą, która tam pracuje…
Jutro dzieci nie mają szkoły i czuję się jakby jutro była sobota.