chłopcy wrócili
Na gałęzi świerku, który wypełnia okno mojej pracowni, na wysokości okna nagle ruda wiewiórka, zakręcona wokół siebie, żywa jak srebro.
Grałem w tenisa. Nieruchawy jestem, spóźniam się do piłek. Ale dobrze mi to zrobiło.
Dwa pokoje rozgrzebane, książki w stosach na podłodze. Czekam do środy, gdy przyjdzie pan Tomek, na jego pomoc i energię. Tyle mam pięknych książek do oddania, komu i gdzie?