W Lucce, piekne stare miasto. Bylismy tu dwa lat temu, ale nic nie pamietam. GPS zle nas poprowadzil i przejechalismy przez samo centrum starego miasta budzac powszechne zdumienie, z trudem przepychajac sie przez tlum na deptakach. Dawno juz nie czulem sie tak idiotycznie. Cud ze nie zlapali nas carabinieri
Zaulki, stare koscioly i rzezba Igora Miotoraja na środku najwazniejszego placu miasta – Amfiteatro. Glowy Mitoraja zawsze mają usta rzeźbiarza. Dwa lata temu jej nie bylo. Piekna, mocna, genialnie tam pasuje. Niezwykly polski znak w tym niezwyklym miescie
Gigantyczne puste i niekompletne glowy Mitoraja przypominaja antyczne okaleczone posagi, dlatego tak pasuja do wloskich starych miast. Ale jaka do byla odwaga wladz mista by zdecdyowac sie na ten pomnik na tym właśnie placu. Będzie się starzeć i zapusci tam głebokie korzenie.
Nie lubię jeździć tu po nocy krętymi drogami na jeden samochód. Dwa obfite dziki z małymi już blisko naszego domu. Po strasach wycieczki kąpiel w basenie. Obok dzieci oglądają film na prześcieradle, szczęśliwe. W dali wzgorza narysowane światalami.
Wysyłam wloski felieton do Przeglądu.