Urodziny
Franciszek wczoraj ukończył miesiąc. Próbuje już się uśmiechać do świata, gdyż nie wie jaki ten świat jest. I całe szczęście. Antoś dzisiaj ma czwarte urodziny…. a jednak o szóstej rano nie oszczędził go i mnie jego zły sen.To wyjątkowo śliczny, słodki, czuły i…. nieznośny chlopczyk. Ta nieznośność jest pewnie znakiem przyszłego geniuszu….tak pocieszają się często rodzice, zgnębieni rozpuszczeniem swych bachorów. Znajomi, którzy do nas wpadli, byli pod wrażeniem, gdy Antoś nudził nas: a ja chcę motarta, motarta. …. zgadywaliśmy, co to znowu za kaprys , by odkryć, że żąda aby nastawić mu płytę z muzyką Mozarta. Jego miłość do liczb, zasypia z kalkulatorem, przekłada się na zainteresowanie muzyką… Urodziny nie były liczne, trójka dzieci sąsiadów (jest czas przeziębień), ale skala radości życia, ganiania, wrzasków, to może kruszyć skały i najtwardsze serca. U dzieci widać jak taniec i śpiew są naturalną i ważną częścią naszej natury. Ola i Kalina już żegnając się zaśpiewały spontanicznie piosenkę o myciu zębów, tak zgodnie, jakby od lat to ćwiczyły, a widziały się po raz pierwszy od miesięcy. Taki śpiew dzieci jakoś szczególnie mnie porusza, niewinny i spontaniczny. Mieszkając tak blisko siebie, tak rzadko się spotykamy, tak rzadko spotykają się nasze dzieci, a tak spragnione są siebie – oto szaleństwo naszej cywilizacji. Wieczorem jadę przez mokre miasto do Wieśka Uchańskiego na Smolną do jego wydawnictwa, gdzie czasami sypia z duchami Boya Żleńskiego, przed wojną to było mieszkanie pisarza.. I pomyśleć, że w czasie okupacji najpierw sowieckiej, a potem niemieckiej, mój ojciec spotykał we Lwowie Boya, już śmiertelnie przerażonego, jakby przeczuwał własną śmierć. Robię z Uchańskim wywiad do Zwierciadła, o nim, po prostu o nim…ale nie mam wrażenia, że to wywiad i on zapomniał o magnetofonie, jakbyśmy siedzieli razem przy kolacji zjadając własne słowa. I pomyśleć, że 13 grudnia 1981 roku, on urzędował w Domu Partii, ten budnek widać teraz z okien jego gabinetu. Jako asystent ministra spraw zagranicznych wiedział, że będzie stan wojenny, nawet obejrzał nagrane przemówienie generała, które ja zobaczę o szóstej rano, nazajutrz. Ja, już wtedy ukrywający się, na rok wyrzucony z orbity domu, do którego wrócę z więzienia w Białołęce. On był wtedy częścią aparatu przemocy, dostali wiadomośc, że Dom Partii ma być szturmowany, była przewidziana ewakuacja helikopterami. Kto miał szturmować? Tacy jak ja… rzecz jasna…