W pociągu z Zielonej Góry do Poznania. Wczoraj bardzo udane spotkanie w bibliotece im Norwida. Więcej niż setka ludzi gorących, życzliwych, żywo reagujacych, w Warszawie taka frekwencja byłaby niemożliwa. Zapomniałem okulary, zostawilem w hotelu, tak teraz mam, jak mogę o czymś zapomnieć to zapomnę i była bieda jak przeczytać kilka wierszy. Czy może ktoś mi pożyczyć plus dwa? Pytam. Znalazla się jakaś Pani bardzo tym poruszona, że będę patrzył jej „oczyma,”.
Prowadziła spotkanie Basia Dominiak, świetnie, nauczycielka, poetka że Świebodzina, poznaliśmy się kiedyś trochę przypadkiem na Facebooku, jeśli istnieje przypadek. Zna moja twórczość lepiej niż ja.Ale o to mi trudno, bo tak mam, że nic nie pamiętam.
Jakaś Pani po spotkaniu zapytała się czy może się do mnie przytulić.Alez oczywiście.
Sprzedałem cała walizkę książek, warto było ją dźwigać.
Dzisiaj spacer po pięknym deptaku, bo pociąg dopiero w południe. W wagonie czytam,” Szkice piórkiem’ Andrzeja Bobkowski, do felietonu Zwierciadle, zawsze mnie zadziwia jak genialny jest ten dziennik, polecam.