Ujawnione i ukryte
Wieczorem na Marszałkowskiej improwizacja dla grupy słuchaczy o węzłowych miejsach powieści. A przecież jakoś tak mi się porobiło, że nie mogę teraz już czytać powieści. Najchętniej czytam dzienniki i eseje. Co tam powieść, ważne są węzłowe miejsca w naszym życiu. Jeśli ich nie ma, trzeba je sobie wymyślać jak w powieści. Tenis…korzystam z lekcji z trenerem i udaje mi się przy bekhendzie przesuwać o stopień uchwyt rakiety w dłoni. Mój partner jest jednak niezawodny, jak zwykle powie: obaj dzisiaj graliśmy do dupy…Musi być jednak chwilami bardziej łagodny wobc siebie, choćby kiedy maluje swoje niezywkłe obrazy, gdzie światło rozmawia z cieniem…Tworzenie prawdziwej sztuki to gra między pewnością siebie i zwątpieniem. Franciszek ma już niemal miesiąc. Nadal wygląda jeszcze jak staruszek po wielu plastycznych operacjach. Starcy i noworodki spotykają się w jednym punkcie – koniec i początek to ta sama kropka. Noworodek kropka z myślnikiem… Ktoś miał do mnie żal, że w blogu piszę za wiele o sobie. Gdzie się dzisiaj granice prywatności? Gdzie zaczyna się ekshibicjonizm? Tak wiele dzisiaj się ujawnia, Źle za wiele ukrywać, ale też niedobrze wszystko ujawniać. Świat w pełni ujawniony, już bez tajemnic i wstydu, traci wiele i jest brzydszy. Ale świat ukryty jest sztywny , brak mu spontaniczności, usztywnieni łatwiej się kaleczymy, a co głęboko ukryte i zablokowane rodzi demony. Wszystko to kwestia smaku, wyczucia, moralności – co można , a co nie wypada …. a smak to też duch epoki…różne są epoki i różne jego duchy.. Może dzisiaj prawdziwa intymność, mieszka już tylko w podświadomości i w nieświadomości naszej? Ale stop! To temat na felieton…