Jak miło jeździ się po mieście, znika napięcie, pusto, spokojnie, a prawie wszystko otwarte.
Odbieram w portierni Czytelnika drugi tom Dzienników Sandora Maraia, cieszę się na tę lekturę.
Dwa spotkania, zwykle męczy mnie mówienie i słuchanie teraz nie. Myję w myjni nasz drugi samochód, staruszka Citroena, od jednej strony, tej leśnej, niemal porósł mchem.
A tak to dzień przy komputerze, ale bez sukcesów w składaniu słów.
Miałem wyłączony dźwięk w telefonie wiec nie słyszałem, że Ewa dzwoniła 13 razy- jest z dziećmi na wsi – więc zrobiła się afera, jakbym nie miał innych strapień. Gdzie się podziała moja kiedyś łagodna żona.