jest zawsze w cieniu poniedziałku.
Ale dzisiaj dzień pełen słońca i gorąco jak w lipcu. Nasz ogród kwitnie. Antoś do kościoła na rocznicę pierwszej komunii. Przespałem ten czas i dobrze.
Czułem dzisiaj w kościach, (świadomy rym) stres po wczorajszych gościach. Wszyscy bliscy i mili, ale te moje nieszczęsne akumulatory są słabe.
Przekwitają nasze białe bzy i purpurowe kwiaty rododendronów. Siedziałem przy stoliku podglądając owady. Starałem się patrzeć na nie, jakbym je wdział po raz pierwszy, ze zdumieniem, że życie ma tyle niezwykłych form. I byłem do głębi zdumiony i poruszony
Kiedy zaczął padać deszcz, Franio wybiegł na taras ze słowami, jakie ładne powietrze. Kiedy się rozpadało można było słyszeć jak nasz trawnik pije wodę.