wczoraj – dzień w ruchu. W południe w redakcji. Tenis o 17. Gram coraz lepiej, przypominam sobie co zapomniałem, problem, że mój kręgosłup nie bardzo to wytrzymuje. Pod wieczór u J. Jej historia z facetem jest niepojęta, stąd pomysł by o tym napisać książkę. Nie ukrywam tego przed nią, więc mam czyste sumienie. Jej kot zneurotyzowany, jak wszystkie koty znalezione jako male kociaki, za wcześnie odstawione od matki. Jak na dłoni dzieje się z nimi to samo co z ludźmi. Klatka schodowa, dawno nie odnawiana, każde drzwi inne, co za chaos. Piszę o detalach, bo nie mam siły by opisać sploty psychologiczne, jakich dane mi było dotykać. Jak to przekuć w sztukę?
Telefon od U. z Iskier, że ma wątpliwości, czy w mojej Iwickiej nie zrezygnować z wywiadów, a to druga część książki. Martwię się tym. Tyle pracy, nie tylko mojej. Nikt już z moich rozmówców nie żyje. I to byłoby ze szkodą dla książki . Poza tym tych wywiadów nigdzie już nie wydam, 100 stron niezwykłych rozmów, ze znanymi pisarzami. Co się stało z nami, że ktoś może mieć pomysł, by z tego zrezygnować. Nie ktoś. Mój przyjaciel i wytrawny wydawca.
Cytuję : Wyniki swojej pracy przedstawiła podkomisja smoleńska, która stwierdziła, że na pokładzie Tu-154M miał miejsce wybuch. „Najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny, inicjujący silną falę uderzeniową” – stwierdziła komisja.” I prezes to powtarza. Jesteśmy w rękach wariatów. Ten ” ładunek termobaryczny” przejdzie do polskiej historii bredni. Z co z dobijaniem ocalałych z katastrofy?
Jak to więc możliwe, że piloci mieli czas by krzyczeć „kurwa” . To ich ostatnie słowa.