Franio nie chce jeść ryby na obiad. Ewa mówi jak zjesz, to dostaniesz nagrodę. Jaką? – pyta Franio . Ewa składa mu różne propozycje. Franio na to: – takiej nagrody to ja a nie chcę, w nagrodę nie pójdę jutro do szkoły. – Na co Antoś zupełnie poważnie – za to rodzice mogą pójść do więzienia, a ty do kicia. – Ewa mu tłumaczy, że to to samo. On zdumiony – a ja myślałem, że więzienie jest dla dorosłych, a kicia dla dzieci.
Franio namalował fabrykę słodyczy i sklep ze słodyczami. Małe arcydzieło. Wylicza jakie słodycze produkuje fabryka i jakie są w sklepie.
Dzwonię do J. Czasami miesza mu się fikcja z rzeczywistością, ale to pewnie działanie morfiny . Na jego automatycznej sekretarce głos jego synka, który mówi do której klasy chodzi. Czuję jak coś ściska mi serce. Z różnych powodów łatwo mi się z J. utożsamić. Samoświadomość jako przyczyna ludzkiej udręki. Mówię mu: jest nadzieja. W każdej chwili mogą pojawić się przybysze z innej wyższej cywilizacji i wyleczyć nas ze wszystkich chorób – ciebie z raka, a mnie z depresji. Nie ma jednak sensu, by leczyli nas ze śmierci. Życie wieczne to dopiero byłby horror.