Wróciłem ze Szczecina, jedno z bardziej udanych i owocnych spotkań autorskich jakie miałem. Nocleg i spotkanie na Zamku Książąt Pomorskich. Było co najmniej 200 osób, trzeba było dostawiać krzesła. Czytałem wybrane przez siebie wiersze Anny Świrszczyńskiej, mojego ojca i Leśmiana. I jeden swój. Piękna hafciarka grała na pięknej harfie.
Przypomniałem sobie jak w 92 roku w Sztokholmie, w podziemiach Akademii Noblowskiej czytałem przekłady wierszy Tomasa Transtromera po polsku, a on swoje wiersze po szwedzku. Wchodziłem jakby pod skórę tej poezji. Teraz było podobnie. Tomas wkrótce potem miał wylew i został sparaliżowany, potem dostał Nagrodę Nobla.
Po spotkaniu do pobliskiego Muzeum Przełomów, projekt Koniecznego, w zeszłym roku ten nowy budynek wygrał konkurs na najpiękniejszy budynek świata. Trwał panel duża publiczność. Sadzają mnie w prezydium i od razu pytania i pamięć i architekturę. Dobrze, że jestem wygadany. Udało mi się wsadzić kij w mrowisko, no może kijek.
Na zamku z Michałem Kaweckim, z jego zona i z ich miła znajomą. Michal