wczoraj dzień w Łodzi, ale wcześniej ciężka noc, po słowach które napisałem po północy nagle zgasło światło, alarm oszalał, zszedłem na dół sprawdzić bezpieczniki. W porządku. Ubrałem się i wyszedłem na dwór sprawdzić, czy u sąsiadów jest elektryczność. Piękna noc. Wszędzie śnieg, taki świeży, odbijał kosmiczne światło i było tak jasno. Świerki i sosny w futrze śniegu. Każdy mój krok zostawiał ślady, innych nie było. Jutro znikną. A my znikniemy pojutrze.
Pechowo do Łodzi GPS mnie oszukał i kazał mi jechać drogą szybkiego ruchu na Wrocław, potem był skręt na Łódź a przecież jest z Warszawy autostrada do Łodzi, na dodatek remonty drogi, kosmiczne korki. Więc spóźniam się na program radiowy. Ale nie było problemu, przesunięto.
Na spotkanie z Martą miałem więc 15 minut . Ale i tak miło i serdecznie.
Potem Poleski Ośrodek Sztuki …GPS znowu nawala, nie chce się włączyć. Jadę z Martą , która jest z Łodzi, ale ma słabą orientację przestrzenną. Proponuje mi by jechać za tramwajem, chociaż znaki mówią co innego. I tak wjechaliśmy na teren tylko dla tramwajów. Musiałem wykonać dramatyczny manewr, by się stamtąd wydostać. Nigdy jeszcze coś takiego mi się nie zdarzyło.
W Ośrodku dużo ludzi. Chyba dobre spotkanie. Tematem depresja. Niemal wszyscy zdawali się szczerze zainteresowani tym tematem. To jak epidemia. Tez pytania o stan rzeczy w Polsce. Przerażenie. Co mam ludziom mówić. Nie jestem przerażony. Obrzydzenie i niesmak. Jakby obudzono w Polsce wszystkie demony, które drzemały od stulecia.
Mala kolacja z szefem ośrodka, syn Kornela Filipowicza, wieloletniego partnera Szymborskiej. Powrót tym razem autostradą. Marznący deszcz, ale jedzie się dobrze. Van Gogh już popełnił samobójstwo. Teraz słucham opowiadań Tadeusza Różewicza. Jedno godne Czechowa.
W stanie wojennym bylem wstanie oglądać Dziennik Telewizyjny, a teraz Wiadomości nie jestem w stanie. Karol Modzelewski w ” Faktach po faktach ” . Jest nie tylko niezwykle mądrym człowiekiem, wybitnym uczonym jest też niezwykle prawy. Uważa, że Józek Pinior jest niewinny. Jest pewien, że będę fałszować nagrania z podsłuchów. Pamiętam jeden z pierwszych Dzienników w stanie wojennym, lektor cytował zeznania jakieś zatrzymanej, że Karol dosypywał halucynogennego proszku komuś do herbaty. Oglądałem to z Z., u niego wtedy się ukrywałem, spojrzeliśmy na siebie ze zgrozą. A z Karolem siedziałem potem w Białołęce.