siedziałem w naszym pięknym ogrodzie w ramie słońca z kartą papieru i próbowałem napisać o tym wiersz. I przed chwilą napisałem.
xxxxxxx Z kartką w ogrodzie xxxxxxx
Ogród zastygł w ciszy
Jak przyczajony kot
Słyszę
Jak śpieszy się mrówka
Jak ślimak się ślimaczy
I jak radośnie trawa rośnie
A ja płynę w dół czasu
Na łódce z papieru
Dzień w domu. Unikać takich sytuacji bez wyjścia Może mi się zacząć wydawać, że naprawdę nie ma wyjścia. Jutro o 18 spotkanie ze mną w Matrasie, Nowy Świat 41. Trochę się tego obawiam, w Warszawie najtrudniej o publiczność na spotkaniu autorskim. I ciężko z parkingiem.
Wracam myślami do wczorajszego spotkania z Adamem. W jego twarzy już niemal pełną gębą jest oblicze jego ojca, u mnie pewnie jest podobnie. A kiedy byliśmy młodzi, nie było żadnego podobieństwa. Adam był takim ładnym chłopcem, ja zresztą też. I co się z nami porobiło. Za 14 lat, czyli za chwilę będziemy mieć 80 lat. I nie ma ucieczki przed tym wyrokiem Jak w to uwierzyć. 14 lat temu był rok 2002, przecież to było wczoraj.