Nie spałem do czwartej, ale nie tak złe przebudzenie. Ewa zawiezie mnie jednak do Tworek, bierzemy dzieci bo nie można ich zostawić w domu. W miarę podróży czuję się coraz lepiej. Mój dawny niedawny oddział, widzę jakiegoś pacjenta, którego pamiętam z mojego tu pobytu. Znajomi lekarze. Spotkanie z panią profesor. Pyta czy nie miałem jakieś choroby, czy się nie odwodniłem? Mówię – nie. Zapisuje mi jakiś dodatkowy lek. Poczucie, że jestem dobrych rękach. Dowiaduję się, że zawsze jest możliwość elektrowstrząsów raz na miesiąc, z jedną nocą w szpitalu. Taki luksus.To mnie jakoś wzmacnia. Milo mi patrzeć jak moja Ewa dobrze i pewnie prowadzi wóz.
W domu. Trochę śpię, ale zupełnie dobre samopoczucie. Cieszę się, ale z radością czekam do jutra. Nagle przypominam sobie…w zeszłą środę jak grałem w tenisa w hali było niemożliwie gorąco i duszno. Graliśmy prawie dwie godziny. Ja po miesiącach bezczynności. Mój strój był tak mokry, że można było wyciskać z niego pot. Nie powiedziałem prawdy lekarce. Mogłem się odwodnić. To był szok dla organizmu i wypadłem z kolein. Nie wiem czy to prawda. Ale dobrze mieć jakieś racjonalnie wytłumaczenie tej zapaści.