budzę się…w stanie pośrednim. Nie jest tak, że każda chwila boli, ale ogólnie, szaro, buro, bez energii. Do banku, do apteki do sklepu,w trzy kolejki. A cierpliwości do stania malo.
Duzo listow od bliskich i znajomych z dobrymi radami. Rady zwykle celne i trafne. Moj , nasz dom, ogolna moja sytuacja jako zrodlo stresu, dom za duzy, za wiele dzieci, sam zarabiam na utrzymanie rodziny. Ale nie powinienem az tak mocno reagowac. Cos mi sie w glowie rozregulowalo. I za malo, place wiele.
Wieczorem lepiej, pisze komuś, że czuję się jak na statku, który opuściły demony, ale wszędzie są ich odchody.