Nie mogłem zasnąć, ale leżałem w ciemności wśród jasnych myśli. Dostalem o pierwszej stilnox, wdziecznosc dla siostry. Poranne odglosy szpitala nie sprawily mi bolu. Wzialem prysznic w meskiej lazience, gdzie jednak panie wchodza sobie swobodnie. Nie mam wstydu ciala. Drazni mnie nie przestrzeganie regul gry.
Ze wspomnień ostatecznych, widzianych przez mglę. Ciemnośc, ale slysze ciagle pikanie, teraz wiem to aparatura, do ktorej bylem podlaczony. Czuje, ze chce sie wysiusiac, komunikuje to, ma pan cewnik, pokazuja mi woreczek z moczm, co?, nie do wiary!. Potem akt wyciaganiecia cewnika. Jakby mi wyciagano bolesnie cale moje zycie erotyczne. Potem karetką do szpitala psychiatrycznego. Ja półprzytomny, ale wolny, tak wolny od depresji. Co za cudowne uczucie.
Śniadanie na stołowce, wszystko tu smakuje tak samo. Widze przez okno bez klamek szkołę, uczniów. I myśl, że wolę byc tu, niż znowu szkole. To aż taka udreka byla dla mnie szkola? Za szkołą wielki szklany budynek zaprojektowany przez Kuryłowicza, pamietam jak mi o nim opowiadal, złozony z czterech modułow. Rozmawialismy w jego pracowni. Wkrótce potem zginal w awionetce, ktora pilotowal.
Teraputka zajciowa mowi, ze widziala w kiosku moja ksiazke „Zycie Anny Walentynowicz” Skad to stare wydanie nagle w kiosku?
Zawodzaca znowu chodzi pol naga, wszystko jest zwisa posladki, piersi.
Wpada Paweł, z walizeczką na szyfr, z kajdankami by walizkę przytwierdzić do nogi łóżka. Z odtwarzaczem muzyki. I Agnieszka Przepiórska , aktorka, z kefirami i czekoladą . Patrzy na ten oddział z szeroko otwartymi oczami i mówi- każdy z nas jest o milimetr od tego świata. Emil jej brat, też na chwilę, chirurg ortopeda. Mieszks blisko. Chce mi jakos pomoc, abym mogl pracować na komputerze w swoim pokoju , ale on przecież nie jest zamykany na klucz. Wiec komputer tez bylby zagrozony. Nie ma tu dobrego wyjscia. Pozostaje stala troska i niepokoj, jakby nie brakowalo innych.
Rozmowa z psychologiem, daje mi jakas ankiete do wypelnienia, setki pytan, nie zamierzam. Potem starszy lekarz internista, ktory troszczy sie o moje zdrowie fizyczne. Ciśnienie za wysokie, serce za szybko bije….Potem z psychiatra …zadne z tych spotkan mnie nie krzepi. To wszystko raczej utwierdza w poczuciu, ze zle ze mna. Ale to wewnetrzny niepokoj, jesli zaczal plynac to byc moze depresja wraca. Moze nigdzie nie ucekla, tylko przycupnela. Miec w takim miejscu depresje – to juz zupelnie- nie- do- zniesienia.
Teraz z muzyką w uszach, ale nie do zniesienia jest kontrast miedzy jej pieknem, a brzydota swiata, ktory tu widze. Zamknać oczy. Nigdy nie bylem mocny w niewidzeniu.
Lysy pizamowiec z broda zaczyna szalec, zadna muzyka go nie zagluszy.
Leki zaczynaja mnie tumanic, ale nie usuwaja niepokoju. Zabiora mi zapewne zaraz czesc wigoru pisania, podetna skrzydla, zamula….To moze ostatnie godziny kiedy w moim swiecie jest jeszcze troche swiatla. Pisze co czuje, obym sie mylil….Mozna sie ludzic, ze to bedzie okres przejsciowy zanim leki zalapia. Jesli zalapia.
Przyszla zawodzaca, ta co sie ciagle rozbiera i wszystko podkrada. Siedzi przy stoliku obok. Bełkoce, ślini się, zawodzi. Obok włoszka mierzy się wszedzie centymetrem. Jak ja mam tutaj na stolowce zostawic teraz komputer. Musze go stale pilnowac wiec jestem jego wiezniem. Lub wszedzie go ze soba zabierac. Tak wiezimy sie nawzajem. Juz mi wszędzie źle , przy komputerze źle, na łożku źle, jest jeszcze korytarz, gdzie tam i z powrotem wedrują szaleni. Zawodzaca obnaza tylek….
Jakaś awantura, wariacka, jak przystalo na miejsce ..Nie wiem czy długo będe mógł pisać,czy dam rade, czy beda warunki..A bez tego pustka ostateczna.
Lezalem w swojej norze, ja najbardziej uprzywilejowany tu pacjent. Trace energie zycia, wiec tez slowa.
Był na chwile syn, Daniel, przywiozl sporo rzeczy, ale musialem go zmartwic soba. O Franiu i Antosiu znowu staram sie nie myslec, bo to zwielokrotnia cierpienia. Nie mogę z nimi rozmawiać. Musze pisac przy otwartym telewizorze, gapi sie na niego pustymi oczami jegomosc w pizamie, ktory nic nie rozumie. Nic.
Czeka mnie tu wegetacja i degradacja, tak to czuje. I pokazuje Wam to, jak w oknie domu Wielkiego Brata.
Zamknalem telewizor. Przy stole siedzi ze mna Karolina, rysuje , ma 20 lat. Na oko nic jej nie dolega, a sama zglosila sie do szpitala. Inteligentna, ,ładna, zna kilka jezykow, mila. Bylem u pielgniarek….ze czuje niepokoj nie do zniesienia. Potrzebny mi xanax Jest lekarz dyzurny, bedzie obchod za dwie godziny, wytrzyma pan? Wytrzymam. Czy na pewno?
Nagle czuję jak niepokoj odplywa jak okręt, wielki, zardzewialy, pusty …Jaka ulga. Ale pewnie zaraz wroci. A jesli nie zaraz, to jutro. Nie mam zludzen.
Mily facet pyta mnie niesmialo, czy moze wlaczyc Fakty…? Czy nie bedzie mi przeszkadzal? To moj pierwszy kontakt z polityka od poniedzialku. Patrze na jego twarz, tak, on mysli to samo co ja – ukradli nam Polske. Mowimy to na glos.
Okręt wrócił….
Korytarzem z N. ktora tez podjela probe samobojcza. Dzien wczesniej niz ja. I tez jej sie nie udalo. Wiezniowie zycia za wszelka cene. Nie wytrzymuje juz dluzszej rozmowy, meczy mnie…Skoro tak czuje sie wieczorem, co bedzie jutro rano? Korytarz, mijanie ludzi z twarzami i bez twarzy, wszyscy cierpią. Dziewczna o ładnej twarzy, porusza sie jak manekin, twarz też nieruchoma. I plonące cierpieniem oczy. To moje paniczne chodzenie tam i z powrotem. Zawodzaca na korytarzu znowu zupelnie naga, jak z obrazow Freuda.
Szalona Włoszka laduje się na krześle obok, pena perfum i dasów, strauszek domaga się telewizj. Piekło.Wlaczają telewizję. Piekło. Nie moge juz pisac, nie mam jak, nie mam gdzie, nie mam sil….