piątek

kiepski dzień….kilka godzin przespałem by uciec od siebie. Żadne zewnętrzne przyczyny, chemia mózgu. Jakby ta wielka odwilż mi zaszkodziła. Jutro mi się wyjaśni, lub ściemni.

Zapadam się nie wiadomo dlaczego po co i gdzie. Dojmujący idiotyzm tej sytuacji. A redaguję właśnie swoja książkę o depresji. Wszystko niej wiem, ale co z tego. Teraz lepiej rozumiem, czemu w ostatnich dniach było mi jakby ciemniej,  jakby trudniej. To zwykle  dzieje się stopniowo, więc niezauważalnie.

 

PODYSKUTUJ: