powyżej zapisane zdjęcie okładki mojej książki o depresji.
udręka przykucia do komputera, ale nie jakaś wielka udręka, zasiedzenie, monotonia, więc idę na spacer. Ścieżką przez las, na małe zakupy, cel choćby taki jest ważny. Zakupy u pani Jagody, łagodna, miła, ale radiomaryjna. Kupując u niej, wybaczam jej, bo nie wie co czyni.
Moja znajoma, która ma dziecko w szkole donosi mi – ” zwolennicy PiS-u donoszą do dyrektora szkoły na nauczycieli, którzy wyznają darwinowską teorię ewolucji.” No tak.Oby tak dalej.
Dzień dobiega kresu…Trwa moje zmagania z latami 50, z życiem bliskich mi ludzi, z całym tym moralnym upadkiem tamtych czasów, to mało optymistyczne zajęcie. I to uwięzienie w faktach. Brakuje mi rozmachu jakie daje pisanie prozy. Ale mam przecież poezję. Na niej się skupić. Ustalić datę wydania tomiku wierszy, to będzie jakaś perspektywa.