Długo nie mogłem zasnąć, słuchałem powieść Tołstoja „Śmierć sędziego…nie jest to wesoła powieść, zanim sędzia umarł przerzuciłem się na biografię Jobsa, która mnie nudzi, więc zasnąłem. Dramatyczny sen, nie mam innych, budzę się o 6 mokry od potu. To dla mnie środek nocy. Potem nie mogę zasnąć, więc na dół do kuchni i owsianka z mlekiem, plus gorąca melisa. To mnie zwykle usypia.. Ale nadal nie śpię. Piszę dwa wiersze, chyba dobre, więc te złe godziny nie były daremne. Zasypiam i budzę się, nie napiszę o której bo wstyd.
Przedwczoraj dzwoniłem do Piotra do Sztokholmu. Głos umierającego, wybełkotał, że jest u niego ekipa i chcą go wleźć do szpitala a on odmawia. Jedź, wrzasnąłem. I rozłączyłem się. Potem dzwoniłem, nie odbierał, więc go zabrali, zapewne siłą. Czy da się go uratować nie wiem, a jeśli to na jak długo, nie wiem.
U mojego kuzyna Janusza i jego żony Moniki na kolacji, dom w dalekich od nas Łomiankach. Piękny widok z Wisłostrady na oświetlone Stare Miasto. Już wiele w Warszawie świątecznych ozdób, świateł, neonów. Dziecko we mnie się cieszy.
Napisałem nowe opowiadanie, dwa zacząłem, może się rozkręcę? Nadal brak odpowiedzi od Agnieszki Holland i od Andrzeja Swata, czy od Zbyszka z Chorzowa, zawsze tak punktualnego, co z moją nowelą filmową. Pewnie nie piszą, bo jest do dupy. Nie mam tu dużych nadziei, małych też nie. Jest jeszcze w zapasie firma scenariuszowa Izy, bardzo jej się podobał zaczątek tej noweli.