wczoraj moje urodziny, nie ma co ukrywać 75. Rzecz pewna i oczywista a jednak nie do uwierzenia. Franek na wycieczce szkolnej, a my we trójkę w pobliskiej włoskiej restauracji. W domu pyszny sernik amerykański.
Słucham „Martwe dusze” Gogola, w zachwycie, dobrze czyta lektor. Czytałem nie raz, ale nic nie pamiętam, olśniewająca proza. Jaki genialny portret ruskiej duszy, a to też klucz do dzisiejszej Rosji. Nie mieliśmy takich prozaików jak Rosjanie, naszą dusze w XIX wieku portretowali poeci, ale to obraz wyidealizowany, górnochmurny. Norwid tylko był inny.