Lubię chodzić do stomatologa. I sam się sobie dziwię. Ból, proszę bardzo, byle nie dużo. Potem do redakcji. I w księgarni. Udaje mi się nie kupić niczego. W samochodzie słucham „Annę Kareninę ” Tołstoja, jak mało już pamiętam sprzed dwóch lat. Tylko podziw ten sam dla Tołstoja, ale też dla Anny Polony, która to czyta. Na skwerach pierwsze żółte krokusy. Pomnik księdza Twardowskiego na ławeczce przy kościele wizytek . Niedawno pisałem wspomnienie o nim. //
poniedziałek
PODYSKUTUJ: