od wczoraj w pensjonacie „Gęsi zakręt”, Bieszczady. Podróż bez stresów samochodowych, były tylko rodzinne. Wczoraj zdążyliśmy jeszcze pojechać na zaporę solińską. Piękne krajobrazy z grzbietu zapory, w wodzie widziane z wysoka kłębowisko nadzwyczaj dużych karpi wąsatych, ludzie je dokarmiają ze szczytu zapory, dlatego się kłębią.
Dzisiaj na wzgórze z którego startują szybowce. Oszałamiający widok, panorama Bieszczad. Dużo fioletu i błękitu. Potem do Sanoka. Niebrzydki rynek, w pobliży zamek, gdzie muzeum. Rewelacyjne zbiory obrazów Beksińskiego, bo pochodząc z Sanoka miastu zapisał w spadku swoje obrazy. Pamiętam jak byłem w jego mieszkaniu na Służewie nad Dolinką, zawiózł mnie tam Jarek Markiewicz poeta i malarz, przyjaciel. Mieszkanie i zarazem pracownia w brzydkim bloku, tam zostanie zamordowany w kilka lat potem. Słabo pamiętam malarza, kilka jego obrazów na ścianach, pamiętam jak stoję w oknie i patrzę na smętny miejski krajobraz za tym oknem. Nie jestem wielbicielem jego malarstwa. To co tworzył, zrealizował plastycznie współczesny film fantasy i sciense fiction , tam są podobne niezwykłe głowy, kosmiczne gęby i surrealistyczne obiekty. Gdyby filmowcy wzięli to z jego malarstwa, można by mówić o sukcesie, ale tak nie było. W muzeum zaskakująco dużym, też obrazy innych malarzy, zwykle starszych od Beksińskiego, choćby Cybisa, Rudzkiej Cybisowej, Jacka Malczewskiego, Pankiewicza itd, czasami po jednym obrazie. Nasyciłem się tą ekspozycją i krajobrazem Bieszczad i dzień uznałem za udany. Inaczej Franek, który ciągle grymasi, jasne , że powinien jechać z kolegami a nie z nami. Pociesza się małą siłownią, która jest w naszym pensjonacie.