środa

wczoraj w Konstancinie, luksusowe domy, nawet pałace. Przedszkole, do którego chodzą moje wnuki, Adaś ma dwa lata, Natalia cztery. Dzień dziadka. Babcie i dziadkowe stawiali się tłumnie wszyscy siedzą na malutkich dziecinnych krzesełkach, więc poczucie małego upupienia. Występ dzieci, jak zawsze to wzruszające, może szczególnie jak się mylą i gubią. Potem dziadkowie i babcie tańczą z dziećmi, ja jakoś nie mogę, chyba jestem ponurak.
Potem u Justyny i Daniela, smaczny obiad.

W naszym Wawerskim Centrum Kultury spotkanie w Wiktorem Kulerskim, od lat pisał do lokalnego pisma teksty o międzyleskich ludziach i zdarzeniach, głownie lata 30, 40 i 50. Drążył miejscowe korzenie.Namawiałem go by je złożył w książkę. Marudził, wahał się, w końcu wydał. I jest. I odnosi wielkie sukcesy. książkę wydał Grześ Boguta, bliski kolega z podziemia wydawniczego. Bałem się, że przyjdzie mało ludzi, duża sala widowiskowa była po brzegi pełna, setka osób stała i siedziała na schodach. Przyszli dawni działacze „Solidarności”i ludzie podziemia, i mieszkańcy Międzylesia. Przegapiam Zbyszka Bujaka, na szczęście on się ze mną wita, ten mój chorobliwy brak pamięci do twarzy, kilka osób serdecznie się ze mną się wita, jak ze starym znajomym a ja nie wiem kto zacz. Wiktor kończy dzisiaj 90 lat. Więc Odśpiewano mu sto lat i wjechał wielki tort. Dostał bukiety kwiatów i zarządził, by po spotkaniu pomaszerować na pobliski grób Kościuszkowców, którzy tu zginęli w czasie walk i tam je złożyć. Ja się szybko wynoszę bo jadę z Ewą do kina

„Baby Girl” ze świetną jak zawsze Nicole Kidman i z Banderasem. Film perwersyjny, współczułem Kidman, że musie się zupełnie obnażać i chodzić na czworaka, a przecież nie jest już młoda.

Jeszcze o Wiktorze, mój daleki sąsiad, duchowo mi bliski, człowiek szlachetny, piękna konspiracyjna biografia…Nie zna kompromisów, obala różne polskie mity, czasami nawet mi się zdaje, że przesadza, że przestał lubić Polaków, w ogóle zraził się do ludzi i zajął się kotami. Zbudował nawet dla nich kilka domków i karmił je.

Kościuszkowcy…czyli Polacy, którzy zgłosili się lub zostali wcieleni to polskich radzieckich oddziałów. W PRLu gloryfikowani, po 89 roku wyklęci. Wiktor przywraca pamięć o nich. Mieszkam dokładnie w miejscu, gdzie biegła granica frontu, tu ginęli. Są liczne ślady po dawnych okopach.

Starzy ludzie, którzy namolnie zabierali głos, gdy był czas pytań. Starość jest niemożliwie gadatliwa.

Był Andrzej Titkow, robił kiedyś dokument o Kulerskim. Nieco się na mnie boczy, pewnie dlatego, że nie dzwonię. Powiedziałem mu kiedyś, telefon działa w obie strony. On jednak nie uważa się za partnera a za ofiarę i wymaga by litować się nad nim. Straszne długi, chyba niemożliwe do spłacenia, nie ma sukcesów filmowych.

PODYSKUTUJ: