niedziela

wczoraj z Frankiem w wielkim magazynie sportowym, kupuje sobie kółko do ćwiczeń na mięśnie brzucha i czapkę w, której od razu się zakochał. Chciał kupić sztangę, ale okazała się za ciężka. Uparł się na tą sztangę, nie przekonuje go, gdy mówię, że sztangi to są siłowni. Problem, że do siłowni może sam chodzić, dopiero gdy ukończy 15 lat. Wahałem się czy nie kupić dwóch par rękawic bokserskich, zrezygnowałem a teraz żałuję. Ale czy w moim wieku bawić się w boks z nastolatkiem, to jest dobry pomysł?

Dzisiaj tylko mały spacer z chłopcami. Franek odpala petardę. Hałas na cały las. Nigdy więcej, mówię, to przeszkadza zwierzętom i ludziom. Nakupił bez sensu masę tych petard i wiele fajerwerków, to rozumiem, bo na Sylwestra.

Mała awantura z Antkiem, który nic się nie uczy tylko ogląda filmy, na szczęście zanurza się teraz w starym kinie, więc pogłębia swoja pasję.

A ja się męczę ze sobą. Nie idzie mi pisanie. Tu też problemem jest brak pomysłu. Czuję się jałowo.

Poprawiłem opowiadanie, od razu lepszy nastrój.

PODYSKUTUJ: