wysyłam felieton do Przeglądu.
na Powązki z Ewą. Spotykam Anię Piwkowską z mamą, mama już bardzo poważna staruszka, niedawno Ania opowiadała jak ją kąpie. Ewa myje grób moich rodziców, a ja szukam grobu Bolesław Leśmiana, blisko grobu ojca, a nie mogę go znaleźć. Spotykam grupę młodzieży z jakąś panią, która mówi mi- dzień dobry. Pytam czy my się znamy? Mówi; ” my pana tak,” ci młodzi to studenci wydziału aktorskiego. Jestem już bliski uznania, że grób Leśmiana rozwiał się w niebytach, gdy widzę przewodnika, też z młodymi, stoi nad jakimś grobem i opowiada. Pytam go o grób Leśmiana. Właśnie stoję nad nim, mówi. Na grobie żadnych znaków pamięci. Ale ci młodzi są takim znakiem. Jak to możliwe, że Leśmiana nie ma w Alei Zasłużonych, a jest tam świeży grób Połomskiego. Tu fircyk śpiewający, tam najwybitniejszy polski poeta XX wieku. Ale w końcu mój ojciec też z boku. Może to małostkowe myślnie.
Potem na Plac Bankowy, Ewa ma coś do załatwienia w Ratuszu. Trochę błądzimy. Jaki to plac, to trasa przelotowa, plac tu jest dopiero do zrobienia. Okropne miejsce, z okropnym pomnikiem Słowackiego, już Dzierżyński był lepszy. Pamiętam jak burzono ten pomnik w 1989 roku. Młyn miasta, doceniam luksus naszego Międzylesia.