do Czytelnika. Dobrze mi się czyta w autobusie „Dzienniki” Krzysztofa Mętraka. Stolik, ale byłem też umówiony z Tomkiem Kozłowskim, teraz w Polsce, ciągle zbiera pieniądze na swój skok spadochronowy ze stratosfery. I znowu mnie namawia by skoczyć z nim w tandemie. Kusi mnie, ale bardziej się boję. W pobliskiej księgarni spotykam Grzegorza Brauna, wychodzi z torbą pełną książek, co taki potwór może czytać. Chyba tylko ksiązki potworne. Nie wiedziałem, że takie są na Wiejskiej.
Dzwoni Wojtek Ornat, szef Austerii, zachwycony esejami mojego ojca, które mu posłałem. Nie może się nachwalić. Zdumiony, że są takie aktualne. Chce wszystkie drukować, ale książka, gruba, więc w osobnych tomach.
Zbyszek u nas, jak zwykle nocuje. Zawsze z nim inteligentnie i serdecznie.
Z Piotrem ze Sztokholmu, żyje, ale mówi, że było blisko, uratowała go rozmowa telefoniczna z psychiatryczną pielęgniarką, czyli jednak dzwonił po pomoc. Brzmi jakby wrócił z Hadesu, ledwie brzmi, ale widzę, że jest już po tej stronie.