spróbowałem Xanax, świetny środek na niepokój i stany lękowe, zawsze podobała mi się nazwa, gwarantował skuteczność, kiedyś był dla mnie zbawieniem, teraz wziąłem go na noc, zasnąłem a potem połowę dnia spałem. Ale zdążyłem wysłać felieton do Przeglądu. Nadal mało przytomny wylałem kawę na schody, potknąłem się.
.Wieczorem z Ewą na Krakowskim Przedmieściu, wystawa malarstwa mojego przyjaciela i wieloletniego tenisowego partnera Łukasza Korolkiewicza. Akademia Sztuk Pięknych, wejścia od Traugutta. Cudowna wystawa, wspaniałe malarstwo, wiele sal przyjaznych dla obrazów, jak zwykle bardzo duże formaty. Spotykam licznych znajomych, niektórych jak to ja nie poznaję. Okropna przypadłość. Jest Joasia Wiszniewska, znakomita graficzka , mam sporo jej prac w domu, Andrzej Bieńkowski, świetny niedoceniony malarz, mam wielki jego obraz, jest ceniony teraz „wywiadowca radiowy” Robert Mazurek, kiedyś bardzo prawicowy, teraz centrowy, lubimy się. Podchodzi Ewa Porębska, do niedawna szefowa Miesięcznika Architektura, przez kilka lat pisałem felieton do tego pisma o architekturze. Objawił się szczęśliwie marszand Artur Krajewski, jest mi winien kilka akwarel Piotra Krosnego i skrzynię, w której do Sztokholmu powinien wrócić obrazy Piotra, które zalegają w moim domu. Rozmawiam z Łukaszem, zadowolony z wystawy, ona malkontent zawsze niezadowolony. Wystawa pomnikowa, świetna Polecam. Znalazłem na jednym obrazie siebie, gołego jak mnie pan bóg stworzył. Poniżej Łukasz w masce, a ja w małej oddali, ale przynajmniej dla siebie rozpoznawalny. Jaki ja byłem wtedy szczupły.
Potem z Joanną i Iwoną Ornatowską, ciekawą malarką z Krakowa, w Cafe Nero.