niedziela

Wczoraj przyjęcie u Małgosi, jej imieniny, sporo gości, a ja źle znoszę nawet mały tłum. Z ciekawych gości jest reżyserka Ania Kazejak i reżyser Leszek Dawid. Obżarłem się niemożliwie. I może dlatego straszna noc. Jak niemal zawsze podobny scenariusz snu, gubię dokumenty w obcym mieście i adres miejsca gdzie mieszkam. A potem jestem katowany przez miejscową policję. Chcą mnie zamęczyć na śmierć, niemożliwe się meczę i budzę się, jestem w szoku. Idę do łazienki i myję twarz z zimna wodą by dojść do siebie. Do łóżka i wielki strach zasnąć, by to się nie powtórzyło. Zasypiam i znowu sen w, którym jestem katowany. To trwa długo. Budzę się mokry nie od krwi a od potu. Niesamowite. Po tych snach jestem teraz pobity i rozbity.

Przespałem cały dzień, to też nienormalne, na szczęście sny już nie były koszmarne.

Poprawiam nowy felieton do Przeglądu, ale inne prace pisarskie to niemoc. Znajomi radzą, odpuść sobie na jakiś czas, ale ja się boję, że jak odpuszczę to już nie wrócę.

PODYSKUTUJ: