spacer do lasu, jako jedyne urozmaicenie niedzieli.
Skończyłem pierwszą wstępną redakcję „Roku szczura”. Dobre fragmenty, ale niepewność, czy to się nadaje na książkę? Ale mam teraz krytyczne wobec siebie dni. Zresztą nigdy nie jest się obiektywnym wobec siebie samego.
Franek planuje kupienie sobie nowych przyrządów do ćwiczeń. Wygląda na to, że nie zniechęci się szybko. Niedawno zaskoczył mnie robiąc bardzo prawidłowo 46 pompek. Przy jego urodzie ładnie wyrzeźbiona klatka piersiowa będzie kolejnym atutem.
Bardzo ciekawa, dobrze napisana książka, którą dostałem w Iskrach od szefa wydawnictwa, biografia Józefa Becka pióra Jerzego Chociłowskiego, widać jak na dłoni beznadziejność sytuacji Polski międzywojennej. Za Beckiem ciągnie się czarna legenda, autor pisze o nim bardzo pozytywnie, czy go nie idealizuje? Jako zausznik marszałka firmował przecież Berezę i procesy Brzeskie, i te polowania w polskich lasach z Goeringiem. Może taki był wymóg dyplomatyczny, ale źle to wygląda. Jako minister Spraw Zagranicznych balansował między Niemcami i Rosją i nie mógł chyba zrobić więcej. Zapalił się by wysłać 3 mln polskich Żydów na Madagaskar, to chyba nie był mądry i realny pomysł. Hitler miał potem lepszy pomysł. Beck nie docenił diaboliczności Hitlera, ale kto docenił? Teraz zdumiewa ślepota Europy, ale łatwo być mądrym po czasie. Czytając tą książkę trudno nie myśleć o współczesnej Polsce, o ileż mamy lepszą sytuację geopolityczną, a największym zagrożeniem nie jest Rosja, jesteśmy sami dla siebie.