piątek

U Wieśka Uchańskiego w Iskrach. Mówiliśmy godzinę i dwadzieścia minut, ale to było za mało. Niestety „Alfabet polifoniczny” tak sobie się sprzedaje, nie miałem zbyt dużych oczekiwań, ale trochę smutno. Książkę pisałem niemal rok a nic prawie na niej nie zarobię. Mówiliśmy też o tym jak mija szybko ważność pisarzy, w niewiele lat po śmierci Głowackiego i Pilcha, wiele wskazuje na to, że ich powodzenie już się kończy. Klęskę ponoszą tak kiedyś popularni pisarze jak Stanisław Dygat, wznowienie po kilkudziesięciu latach jego powieści jest katastrofą rynkową. Wracałem do domu owinięty smutkiem, jak kruche jest wszystko, jak szybko przemija.

Nie przypadkiem swój wybór wierszy „Oddani istnieniu „, ukaże się w styczniu, kończę takim wierszem:

Co po mnie zostanie

Przetrwać choćby w przypisie
W książce o zatartym tytule
W bibliotece bez kresu

Urządzić sobie w nim dom
I zapalić lampkę w oknie
Dla zbłąkanego wędrowca

Odnowienie korespondencji z E.z Toronto, bodaj po 16 latach jej milczenia. Zamilkła po katastrofie, którą ją spotkała. A mieliśmy kiedyś kontakt niemal codzienny. Dziwne uczucie lekkiego zakłopotania, bliskości i dystansu. I jak opowiedzieć depeszowo te lata milczenia.

Rozmowa telefoniczna z Kubą, byliśmy u niego kilka dni w sierpniu, mieszka w Kotlinie Kłodzkiej, w niewielkiej osadzie, na małym wzgórzu, więc byłem spokojny, że go nie zalało. A jednak tuż obok jego pięknego domy popłynęła rwąca rzeka zrodzona z pobliskiego strumienia. Na szczęście woda nie dostała się do domu. Zalało za to w pobliżu stary młyn jego znajomych , byliśmy tam z odwiedzinami, ci ludzie dokonali cudu odnawiając zabytek. Kuba pomaga im teraz. Mówi, że to wszystko o wiele gorzej wygląda niż na filmach, ale jest duża pomoc ze strony wojska, straży pożarnej i ochotników, wszedł na chwilę na kanał tv Republika, jest oburzony , „ich trzeba zamknąć – mówi – to jest oburzające i odrażające co oni mówią i pokazują.”

PODYSKUTUJ: