wtorek

Ten drewniany domek przy rynku , pociemniały od upływu czasu, jest własnością Bogdana Frymorgena, mieszka w Londynie, pracował w BBC , też zdolny fotograf, a od niedawna interesujący pisarz. Na wzgórzu ruiny zamku, niżej piękny kościół. Są tu oczywiście, jak to w Polsce domy szpetne, budowane zwykle w czasach PRLu, potworki, trzeba się doprawy bardzo starać by coś takiego zaplanować, szpecą starówki wszystkich miast i miasteczek gdzie stara zabudowa pozwalała wstawić jakąś nowa plombę. Zupełna utrata przez architektów słuchu, oni nawet nie wiedzą, że okna w fasadzie powinny mieć swój rytm, więc harmonię, którą tak bezbłędnie czuli starożytni, ale też ich następcy. Prawdziwa epidemia głuchoty nastąpiła dopiero w drugiej połowie XX wieku, kiedy rozsypały się reguły gry. Przecież na każdy budynek w zabytkowej części miasta musiała być zgoda odpowiedniego organu, ale ten organ tez ogłuchł. A w weekend na rynku lanckorońskim stragany, straganiki, na ogół wyroby ceramiczne i dzieła sztuki, która stara się być wysoka, choć zwykle jest jedynie średniego wzrostu. Ale jest kolorowo.
W poniedziałek nad zalew Muszyńsdki. Wypożyczamy rower wodny , w tle łagodne góry…

Wczoraj w Energolandii..w pobliskim Zatorze, wielki park rozrywki, dzieci szalały , szczególnie Franio. Rollercostery największe w Europie, ani mi w głowie było na nie wsiadać. Franio był dzielny, skorzystał z Formuły 1, Antek umiarkowanie, ja tylko kąpiel w basenie. Cały dzień w zgiełku, w szaleństwie świeciłem światłem odbitym, ciesząc się ich radością.

Przepiękne kawiarnie i restauracje w Lanckoronie, najpiękniejsza ta na rynku, urządzona z bezbłędnym smakiem, Arka niedaleko rynku też ładna.

Nie mam tu Internetu w domu, stąd moje wpisy rzadkie i kompaktowe….

PODYSKUTUJ: