Czwartek

noc, po raz pierwszy od dłuższego czasu szybko zasnąłem. Kasia, moja znajoma psychiatrka poleciła abym nasennie zwiększył dawkę środka , który i tak biorę w świętej trójce leków, które mnie trzymają po stronie „może być”.

Wczoraj o późnej godzinie szerszeń w moim pokoju, głośny jak bombowiec. Nie potrafiłem go zabić, Ewa zrobiła to szybko używając swego kapcia.

Do Muzeum Historii Polski na Warszawskiej Cytadeli. Oddana do użytku niewielka część ekspozycji , główny gmach dopiero jest wykańczany, ale fasada już gotowa, imponująca bryła na wielkiej, gładkiej jak lód betonowej tafli. Wyobrażam sobie jak by się zdziwił mój dziadek Wilhelm, który jako oficer przez ostanie lata swego życia pracował na Cytadeli i szkolił żołnierzy. Mieszkał na pobliskiej ulicy Krajewskiego , gdzie były domy wojskowych. Wystawa, którą oglądaliśmy to różne rodzaje uzbrojenia , od hełmu z X wieku do czołgu T 34, piękna ekspozycja. Ciekawe, że broń kiedyś była dziełem sztuki, to się skończyło w XX wieku. Wystawa więc ciekawa, ale w sumie przygnębiająca, tyle pomysłowości w tworzeniu narzędzi śmierci.

PODYSKUTUJ: