piątek

Do Nieborowa, ładny pałac i park, potem pobliska Arkadia i w końcu Łódź. Piotrkowska kwitnie, cała Łódź zdaje się podniesiona z biedy. Pamiętam to miasto 20 lat temu i teraz widzę jak się zmieniło. Słońce, nie gorąco nie chłodna, idealna pogoda. Ale coraz wyraźniej widzę, że moja rodzina coraz mniej nadaje się do podróży, Franek i Antek nieustannie marudzą, mało co im się podoba, niemal wszystko ich nudzi. A Ewa ma bardzo krótki lont. Mój wielki spokój jest sztucznym tworem, stoi na psychotropach.

PODYSKUTUJ: