wczoraj syn Daniel z Justyną i dwójką dzieci, czyli moich wnuków. Złotowłose aniołki, Natalia ma 3 lata, Adaś ponad rok. Kwitnący ogród, błękitne niebo i te dzieci, Arkadia.
U Wieśka Uchańskiego, dostaję 10 sztuk „Alfadebtu polifonicznego”, książka pięknie wydana, dobrze wyszły zdjęcia. Przyszedł Jasio Gondowicz, kolega ze studiów, pisarz erudyta, miło go widzieć po latach. Jasio ma zęby w tak strasznyn stanie, że doprawdy nawet trudno z nim rozmawiać i prowokować go by je obnażał.
Czuję się dzisiaj tak, jakby mnie ktoś pobił. To znowu sny, jak zawsze zagubienie, szukanie wielu zgubionych kluczy, udręka. Koniak u Uchańskiego trochę pomógł. I zadowolenie, a powinna być radość, że jest książka.