Film „Napoleon” nie ułożył mi się w głowie, jak układają się dobre filmy. One z czasem dojrzewają.
Wczoraj pusty dzień. Nie wychyliłem nosa z domu. Niewiele napisałem, tyle co nic. Dzisiaj po południu wizyta znajomych.
Po południu Sławek, psychiatra, z żoną też psychiatrką i z sześcioletnią Dianą. Ta dziewczynka to sama słodycz. Sławek bardzo mi kiedyś pomógł, gdy zdychałem na depresję. Nie zapobiegł jednak katastrofie w roku 2016.
Zdumiewające zjawisko, gdy piszę zawsze w tle mam muzykę, teraz z komputera. Niemal zawsze po jakimś czasie włącza mi jakiś tajemny kanał, ludzie mówią w zdumiewającym języku, to może, ale nie musi być chiński. Czasami szczeka, pies, pieje kogut, czasami słychać stuk bilardowych kul. Czasami mam wrażenie, że czyjeś mieszkanie, czasami, że to jakiś klub. Jak wytłumaczyć to zjawisko nie wiem.