czwartek

Wczoraj bardzo udany wieczór w Czytelniku …. Przyjechał nawet Zbyszek z Chorzowa, dużo ludzi mimo deszczu, wielu bliskich i znajomych. Świetnie czytał opowiadania Jacek Bończyk, wybrałem go, bliski kolega, brat w depresyjnym nieszczęściu. Marta Perchuć Burzyńska pewnie prowadziła spotkanie, opowiadania dobrze wybrzmiały.
I czułem, że trafiaja do ludzi i ich bawią.

wielkie i mile zaskoczenie, przyszła moja klasa z liceum, wiele osób, niemal wszyscy, co nie umarli i nie wyjechali za granicę, ale był Krzyś Kołtun ze Stanów. Potem piliśmy wino przy kilku zestawionych stolikach.
Prezes Czytelnika Marian Sewerski mówił, że to najlepsze spotkanie od wielu lat. Chwalił je nawet mój dorosły synek Daniel, zawsze taki krytyczny.

Felek Falk przyszedł po dedykację

Po przyjeździe z Czytelniika, nie było wcześnie, szczęśliwie dla mnie mecz w Rzymie, opóźniony przez deszcz, Igi z Rybakiną. W trzecim secie Iga pooddala mecz, kontuzja. Wiele nerwów mnie to wszystko kosztowało i długo mogłem długo zasnąć.

dzisiaj przed południem, w radiu TOK FM, godzinne nagranie o książce , pójdzie o 19…

Wczoraj przed spotkaniem wpadliśmy na Piotra Matywieckiego, szedł nie na spotkanie, bo w drugą stronę, poeta, wybitny znawca literatury, zachwycony moimi opowiadaniami, mówi, że świetne. To ważna dla mnie opinia. Piotr, człowiek trochę nie z tej ziemi, razem robiliśmy sto lat temu nasze podziemne pismo „Wezwanie”.

Dzwoni Wiesiek Uchański, szef Iskier, zna wszystkich, wie wszystko, mówi, że opowiadania są genialne, on zawsze oszczędny w pochwałach. Wytrwał wczoraj do końca spotkania, a zwykle wychodzi w połowie.

Zaczynam wierzyć, że te opowiadania są dobre, i tym bardziej mnie przeraża, że czuję, że straciłem umiejętność ich pisania.

PODYSKUTUJ: