wczoraj miły wieczór i kolacja u Ewy Kacprzyckiej , poznanej nie dawno na wernisażu fotografii z Patagonii Krzysia Kasprzyka. I to znajoma Krzysia z młodości. Pięknie urządzony dom pod Piasecznem. Ewa była przez wiele lat szefową Claudii, a wcześniej i wiceszefową Twojego Stylu, na krótko przed moich wejściem do redakcji tego pisma. Charakterologicznie zupełnie mi nie pasuje na naczelną kobiecego pisma, ale czy ja pasowałem do bycia w redakcji Twojego Stylu i Zwierciadła. Ewa bezpośrednia i serdeczna. Podobnie jak jej mąż. Krzysio też był na kolacji.
W Czytelniku spotykam się z Olkiem Gruszczyńskim, przyleciał z Los Angeles. Widzieliśmy się ostatnim razem dwa, lub trzy lata temu. W młodości i w średnim wieku miał niezwykle gęstą czuprynę, teraz jest zupełnie łysy. Nie jestem w szoku. Dobrze, że w ogóle żyje. Chciałem na powitanie go zapytać, powiedz Oleczku czy coś ci się już psuje , bo mi to i owo. Zawsze mi się zdawał niezwykle zdrowy, czyli jak to się mówi: dobrze się trzymał. A okazuje się, że o mało co się nie przejechał. Dwa lata temu miał poważną operację serca. Serdeczne spotkanie. Mam nadzieję, że wpadnie przed odlotem do nas na kolację, ze swoją od kilku laty polską partnerką. I z psem znajdą, przyleciał z nim z Los Angeles. Mówi, popatrz jakie wielkie koło zatoczyło mojej życie.