Rosjanie nagryźli Ukrainę, to pewnie tylko początek. Putin nadgryzł, a teraz obserwuje co świat na to.
Takie obrzydzenie do Rosji, że nie mogę dokończyć biografii Chruszczowa.
W Iskrach u Wieśka Uchańskiegom, serdecznie, ale mniej intymnie niż zwykle. Wychodzę z ciężkim od książek plecakiem. Z tego co wziąłem, chyba najbrdziej mnie interesuje pożegnalna ksiązka Marcina Króla. Tytuł znamienny „Pakuję walizkę”. Troche jak moje ” Przed zmierzchem”. Ale Marcin nie zdążył sie nawet do końca spakować, książka nie była ukończona.
Felieton do Przeglądu niemal gotowy, jutro w samo południe wysyłam. Komentuję bierzące wydarzenia a one mnie i tak przegonią i oszukają, pismo ukaże sie w poniedziałek.
Wrzód na plecach uparty, nie wiem czy nie będzie potrzebne oko lekarza. Ale za to biodro nie boli, a w zamian odezwała się złośliwie ostroga na drugiej nodze. Mój organizm zdaje sie drwić ze mnie. Ale idę spać pełen dobrych myśli, z wieżą książek przy lóżku, bardziej do przeglądania, niż czytania.