mam wiele wolnego czasu i on mnie boleśnie podgryza. Dzsiaj gorszy dzień, smugi smutku i bezsensu.
Do fryzjerki, mam zaprzjaźniony zakład, właścicielka czyta moje książki, daje mi do oceny kawałek prozy swojej córki, która ma literackie ambicje, a w tym roku robi maturę. Płacę za strzyżenie 35 złotych, a do tej pory było zawsze 30. Wszystko w oczach drożeje.
Wiadomość z Przgelądu, że pismo zmienia format i felieton będzie miał mniej znaków, o 200 mniej. Wszystko sie kurczy, taki czas, czas też sie kurczy.
Czarna owca ” prosi mnie abym napisal notke na okładkę „Zakręconych”. Kiedyś to robił wydawca. Co, autor ma się sam chwalić, ” świetna proza” , zachęcać, poza tym autor nie ma dystanu do swojej książki, to jakby sam miał pisać z niej recenzję i drukować w piśmie.