wczoraj i dzisiaj….

w rok po śmierci Joshiha Umedy, wielka stypa na Śmiałej. Ukazała się na to spotkanie potężna książka o Johu, pełna fotografii. Annia Nasiłowlska, z pewną przesadą pisze mi w dedykacji że jestem jej współautorem. O w każdym razie mój o głos o nim jest tram mocny. Tyle lat razem   // Joho polski Japończyk , mąż mojej przyjaciółki Agnieszki. Te ich dzieci, wnuki, nie policzę…A przecież to ja ich poznałem ze sobą. /// Przyjęcie na Śmiałej w ogrodzie skrapianym deszczem… Dom na Żoliborzu pełen ksiąg, obrazów, i zapachów wieku XIX,  gdzie mieszka też duch Jerzego Żuławskiego („Na srebrnym globie”) , dziadka Agnieszki, a w książkach pulsują dedykacje od Witkacego …/// Tylu znajomych ze wszystkich warstw geologicznych mego życia…/// Najdłużej i najserdeczniej rozmawiam z Joanną,  wnuczką Piłsudskiego, żoną Janusza Onyszkiewicza.  Te nasza lata 80, pamiętam jak wpadła do nas jadąc do Janusza do Białołęki, mali Daniel wycinał wtedy kartki na przytulki . To była epoka kartek na wszystko ….Mówimy też o depresji, która błąkała się po jej  rodzinie i dopadała też czasami marszałka… …/// Tadzio Jedynak, bohater naszego podziemia, mówi, że by mnie nie poznał. Nawzajem…Takie przyjęcie to jak wielki bal maskowy..Marcin Bogusławski,  Norwegia architekt z Oslo, nasz spotkanie 2o lata temu, przeniósł się na Śmiałą. Andrzej Dudziński, chwale jego wystawę w Sopocie, którą widziałem rok tremu. Taki zadowolony, to wszystkim nam potrzebne… //// Nasze dzieci i dzieci naszych dzieci . Ściągam z miasta Daniela z Zosią. //// A dzisiaj jedwabny dzień..chłodne i cieple pasemka w powietrzu muskają twarz. Sam w domu krążę między ogrodem a komputerem ..Na rowerze przez las, który pomału gęstnieje …// Antoś po dwóch dniach nieobecności zajeżdża do domu,.w olśniewającym blasku swojej urody. Potrafi być równie słodki i uroczy,  jak bywa nieznośny. We wtorek ma egzamin do szkoły muzycznej.  Będzie śpiewał „wsiąść do pociągu byle jakiego”, miny jakie robi, gestykulacja, już za to powinni go przyjąć…// Jutro bladym świtem w tvp „Pytanie na śniadanie”, 6.45..a potem 7 15…To chyba nie ma co się kłaść. ////

PODYSKUTUJ: