wczoraj w Czytelniku, na stoliku płonie kilka zniczy, przywołują pamięć Włodka Zawadzkiego, przychodzi jego żona. G. prosi o dedykację w tomiku dla Budzisz Krzyżanowskiej, potem prześle zdjęcie jak ona czyta moje wiersze. Jest Jaś Ordyński, po zawale, który szczęśliwie przeżył. Lubię Jasia. Ewa mieszka w Hamburgu, ale bywa często w Polsce, daje jej tomik, ładna, inteligentna i bardzo egzaltowana. Jest czułym odbiorcą poezji.
Skończyłem czytać „Zakręconych” , wersja po redakcji. Male poprawki. Zaczęła mi się podobać ta powieść. Dziwne, że zdołałem to napisać.
Przez dwie godziny nie było prądu i wyłączyła się pompa. Nie ma wody. Czekamy na hydraulika, niestety nasz osobisty w sanatorium. Ciągle coś się nam psuje. Jak też się psuję. Dolega mi biodro. Moje słabsze oko, jakby słabiej widzi, pewnie zaćma, miałem jej początki jakiś czas temu. Na szczęście mimo jesieni nie mam depresji, to znaczy mam , ale zamknięta jak drapieżnik w klatce, czasami słyszę jak ociera się o kraty i pomrukuje.