wysyłam felieton do „Przeglądu”.
Po Frania do szkoły. Nie smakował mu obiad w szkole, więc na pizze, w pobliżu basenu, blisko szkoły, od kilku miesięcy stoi duży kamper z piecem, robią bardzo dobrą pizzę. Lubię patrzeć jak Franio je, ciekawe, że zawsze się umaże, Antoś nigdy.
W czasie obiadu pod Antosiem załamało się stare krzesło, jeszcze z gabinetu ojca, przedwojenne. To na nim siedział przy biurku z tego samego kompletu, a siedząc na nim, jakże twardym i niewygodnym, napisał wszystkie swoje książki. To krzesło teraz jakby uklękło i umarło. Bardzo mnie to zasmuciło. Pamiętam jak ojciec popisywał się siłą i podnosił je za jedną nogę.
Zmusiłem się by obejrzeć dwa odcinki Squid Game, nie było łatwo. Jednak przerażające, że oglądają masowo ten serial małe dzieci, we Frania klasie obejrzeli niemal wszyscy, on też. Obejrzeli razem z Antosiem i bardzo im się podobał ten film , a to przecież jest Katyń, nieustanne egzekucje pokazywane bardzo szczegółowo. Dorośli lepiej od dzieci wiedzą, że to jest fikcja, po za tym nam, (mi przynajmniej), przeszkadza gra koreańskich aktorów, wydaje się sztuczna , nie naturalna, więc trudno uwierzyć w ten świat . Dzieci maja tu duża tolerancję i to kupują. Można oczywiście pocieszać się, że ten film przypomina gry komputerowe, gdzie też ciągle się zabija, a z pokolenia wychowanych na tych grach, nie wyrosło pokolenie morderców, ale to chyba marna pociecha. Ale zawsze jakaś pociecha.