Rano, przed szkolą, Ewa chciala pokazać Antosiowi czterolistną koniczynkę, otwiera pudełeczko, a ona zamienona w proch marny. Antoś wpadł w starszną rozpacz. Jak to mogło się stać ?/// Oczywiście Franio….Ma tak sprawne łapki, że bez trudu otworzyl pudełko…Bardzo mi szkoda tej koniczynki, ale przekonuję siebie, że to na szczęscie/// Na spacerze z Franiem…wszędzie slinią się błota, ktore on tak kocha. I nagle widzimy piewszego zółtego motylka. Podniosla chwila, widzieć pierwszego motyla. Tak chwila musiała się zrymować. //// O 20.40 Superstacja …
środa
PODYSKUTUJ: