wielka senność, przesypiam te dni, więc poczucie, że je przegapiam.
Dwa dni przemęczyłem się by napisać jakieś opowiadanie i dopiero dzisiaj ruszyłem z miejsca. Podciągnąłem też felieton do Przeglądu.
Czas jest zagadką równie wielką jak nasze istnienie. A my zaczęliśmy przy nim majstrować, jakby nie wystarczyło, że popsuliśmy klimat.
Budzę się, żal mi snu, wolę sen niż jawę, wstaję, już nie tak łatwo mi wstać, ciągnę swoje ciało do łazienki, prysznic, wycieram się ręcznikiem, zakładanie skarpetek, to już nie takie proste, kawa idę do komputera, i po chwili: budzę się, żal mi snu, wolę sen niż jawę wstaję, już nie tak łatwo mi wstać, ciągnę swoje ciało do łazienki, prysznic, wycieram się ręcznikiem zakładanie skarpetek, to już nie takie proste, kawa, idę do komputera. I po chwili budzę się…..
Przyspieszenie czasu zaczęło się rok temu, narastało z miesiąca na miesiąc, potem z dnia na dzień. Na początku byłem pewien, że to tylko moje złudzenie. Ale okazało się, że znajomi i nieznajomi czują to samo, właściciel kiosku z prasą, pani Jagoda w sklepie warzywnym, nasz listonosz, wszyscy mówią, że coś zdumiewającego dzieje się z czasem. Począł biec jak szalony. Pocieszałem się, że w pewnym wieku to normalne, mawia się, że jak się człowiek się starzeje to czas przyspiesza, ale teraz przecież narzekają też młodzi. Jeśli czas porównać do taśmy z bagażami na lotniku, to ta taśma teraz oszalała i pędzi na złamanie karku. A na niej śmigają nasze bagaże. Nawet jeśli to tylko złudzenie, to jest dojmujące. I ewidentnie skraca drastycznie nasze życie. Monotonia życia na kwarantannie.