wrócę do piątku..jeśli wygrzebię się ze śniegu i spod dzieci, sam z nimi na kilka godzin…/// Ogień w kominku, śnieżna noc za oknem. Na spacerze z Antosiem , słuchaliśmy jak śpiewa zimą pobliski strumień. // Dialog z księdzem wczoraj , przez domofon. Było późno , więc zdumienie, kto tak dzwoni po nocy. On: ksiądz. Wpuści pan księdza? Ja: jeśli ksiądz w potrzebie tak, ale nie w celach religijnych. On z troską: Jest pan niewierzący?. Ja: głęboko niewierzący . On, jak smutne echo : głęboko…Ja. Jak najbardziej. On: a pan wie, że Bóg pana kocha. Ja. A ja kocha różnych ludzi, a najbardziej dzieci. On: I Bóg modli się za pana . Ja Ja też się modlę. On ???Ja; modlę się czytając i pisząc poezję . On, zastanawia się co powiedzieć..On :ja pana też kocham i będę się modlił…Ja: Nawzajem. On : szczęść boże. Ja; wszystkiego najlepszego. Głos księdza miękki, jedwabny , mało męski.. Poszedł do sąsiadów. Oni jogini, więc też go nie przyjęli. Musiał szepnąć do siebie; ta uliczka we władzy szatana. I przeżegnał się. Wczoraj Radio Maryja, przypadkiem. / Ojciec dyrektor: trzeba walczyć z systemem co jest w Polsce, organizować się i organizować !Ii modlić się , a Maryja sobie poradzi..Ten „system” we współczesnej Polsce ; to demokracja… dalej : oskarżają nas, że jesteśmy antyseeeemici ..to „e” przeciąga..A co ma takiego robimy, cytujemy czasami Biblie” wy plemię żmijowe…”mówi pismo..to antyseeemici…Teraz powiem -mówi dyrektor – czego nie mówiłem do tej pory..,,kiedy prezesowi Kaczyński, o tym powiedziałem , ten rzekł „I tego nam wkrótce zabronią…Wyjaśniam „plemię żmijowe” ma dotyczyć Żydów… Znajduję w Ew św Łukasza: Chrystus—….Mówił więc do tłumów, które wychodziły, żeby przyjąć chrzest od niego: «Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem?””” Portale faszyzujące lubią ten cytat, ojciec dyrektor jest w odpowiednim towarzystwie …/// W Muzeum Narodowym …wielki tłum. Na końcu tego tłumu Adaś Sandauer…jest obraz jego mamy, dlatego przyszedł. A ja nagle widzę jego ojca Artura, słynnego krytyka, spotkałem go tu , na pierwszej wielkiej wystawie malarstwa Nachta Samborskiego, pewnie rok po jego śmieci, podszedł do mnie i swoim krokodylim głosem powiedział : jaki dobry malarz ten Nacht, wielka niespodzianka!… Było to wczoraj czyli w latach 70, a może jednak później, sprawdzę to , Pan Artur wydawał mi się wtedy bardzo stary, a teraz Adam wygląda chyba starzej od niego, Jezus Maria! Podchodzę do Agnieszki Morawińskiej, dyrektorki muzeum, ona patrzy na mnie z jakąś zgrozą, zwleka, jakby nie chciała mi podać ręki, czarne burzowe chmury w jej oczach. – a ja się gniewam na pana myślę byliśmy chyba na ” ty” -na mnie, a o co.._ pan napisał..- pani chyba żartuje- widzę, że nie żartuje. – Pan napisał, że nie mógł pan znaleźć miejsca parkingowego, i nie przyszedł pan na wystawę, a to była dla nas bardzo ważna i trudna wystawa, że ma pan to w dupie. Chciałam nawet pana skreślić z listy naszych gości…Uszom nie wierzę. Ale nie żartuje. Jest roztrzęsiona. Mówię: przecież to nie był atak na wystawę , a raczej na miasto, na naszą cywilizację …Staram się sobie przypomnieć, co to była za wystawa, przecież w kilka dni potem ja obejrzałem, pamiętam, że zajechałem aż pod dom Braci Jabłkowskich, nigdzie parkingu, wściekłem się i wróciłem do domu…Jakoś staram się ją udobruchać, a potem myślę to jednak jakiś obłęd…/// Tyle spotkań na tej wystawie, z obrazami i ludźmi ..to nie do opisania… Wielki bal maskowy, hasło balu- bawimy się w „starzenie się”. Co za spektakl…Na mnie przecież też tak patrzą jak ja, na nich.. udając, jakby nigdy nic…a myślą jak ja – jak on się zmienił! Antoś nagle mnie pyta: tata, a jaką ty liczbę najbardziej lubisz? Typowo dla niego pytanie. Kocha liczby…
Sobota
PODYSKUTUJ: