ojciec Ewy nie żyje….wszystko nieuchronnie zmierzało w tą stronę i lepiej, że się już nie męczy, ale jak zawsze zaskoczenie, gdy stajemy naprzeciw nieistnienia kogoś kto tak bardzo był, a teraz tak bardzo go nie ma.
Był porządnym i dobrym człowiekiem.
Czytam dzienniki Sandora Maraiego, ileż skarbów i pereł w tej książce. Jaki piękny, szlachetny człowiek. Cały ten dziennik emocjonalnie rozpięty jest miedzy dwoma biegunami, podłość i dobro, kłamstwo i prawda. Dziennik intelektualny, ale najlepszy jest gdy okoliczności i historia, zmuszają go by zająć się mięsem życia.
O wielu ludziach można powiedzieć, że są inteligentni, mało o kim, że jest mądry. Marai jest mądry.
Ktoś zapytał mojego znajomego, Tomasz Jastrun? to on jeszcze żyje? Wchodzę w wiek, kiedy takich zdziwień będzie coraz więcej. Inna sprawa, że sam wkrótce będę coraz częściej się dziwił że jeszcze żyję.
Dzwoni Viola z Jerozolimy, miała przerzut do mózgu, mówi o swoim raku jak o nieproszonym gościu, wyrzucili mi go z głowy, powiedziała jak się mówi o wyrzucenia intruza z pokoju. W dobrym nastroju, pełna różnych kolorów i odcieni, jak to Viola i jak zawsze łatwo ją rozśmieszyć. Ale oczywiście bardzo martwię się o nią.